Slow shopping to nie nowość, jednak dopiero w ostatnich kilku latach o zakupach bez pośpiechu zrobiło się głośniej. Czy to chwilowa moda, czy może początek ważnych zmian w sposobie nabywania i konsumowania dóbr?
Chlep i toster
Na czym więc polegają powolne zakupy, bo na pewno nie chodzi tu o wolne przemieszczanie się między alejkami w hipermarkecie. Wielkopowierzchniowe sklepy są tak zaprojektowane, żebyśmy spędzali w nich jak najwięcej czasu. Produktów pierwszej potrzeby próżno w nich szukać zaraz przy kasach. Promocje kuszą, a ogromny wybór daje złudne poczucie sprawczości. Wchodzimy do marketu po chleb, coś do chleba i proszek do prania, a wychodzimy z tosterem oraz deską do prasowania. Wracamy do domu głodni i zmęczeni. Na kolację zamawiamy pizzę, no bo przecież nie mamy pieczywa. Slow shopping to zupełne przeciwieństwo takich zakupów.
Gdzie na slow shopping?
Opcji jest bardzo wiele, ale trzeba uważać. Nawet w takich miejscach, możemy wpaść w pułapkę szybkiego, bezmyślnego i wykańczającego kupowania.
- Butiki to niewielkie sklepy, najczęściej z odzieżą jednego projektanta. Nie są to najtańsze rzeczy, ale za wysoką ceną idzie też jakość ich wykonania.
- Targowiska, bazary, jarmarki to alternatywa dla ekskluzywnych sklepików. Mogą być sezonowe na powietrzu, np. jarmarki bożonarodzeniowe albo całoroczne (np. pchli targ ze starociami co niedzielę, stałe stoiska w hali targowej).
- Targi tematyczne, np. z produktami handmade, w stylu boho, organizowane co jakiś czas, w różnych miastach.
- Sklepy vintage z odzieżą używaną, w tym też dobrze znane second-handy.
W slow shopping nie tylko liczy się brak pośpiechu podczas zakupów, ale też jakość a nie ilość produktów, które nabywamy. Wielkie galerie handlowe, sieciówki odzieżowe, itp. przyzwyczaiły nas do niskich cen i “niepowtarzalnych” rabatów. W związku z tym, trzeba wykazać się dużym samozaparciem, głębszą refleksją i wyobraźnią, żeby kupić jeden porządny T-shirt a nie pięć za 49.99 PLN. Na początku, decydując się na koszulkę uszytą od podstaw w Łodzi, czujemy zażenowanie, poczucie straty i porażki (jakkolwiek poważnie to nie zabrzmi). Tak, jakbyśmy trafili szóstkę w Totka i nie chcieli odebrać nagrody. Pięć t-shirtów versus jeden – to ma być dobry deal? Pomyślmy jednak o tych koszulkach długofalowo. Jak będą wyglądać po kilku praniach, czy będziemy się w nich pocić?
Slow shopping, slow life, slow fashion, slow wedding, slow love. Intrygujące hasła, które powtarzane bez głębszej refleksji, nie znaczą nic. Warto więc zaparzyć sobie ulubioną kawę lub herbatę, zrobić research w sieci i spróbować wyciągnąć wnioski.